czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział I

      Setki lat temu żył człowiek, który zajmował się tworzeniem luster. Był Francuzem. Nazywał się Roland Auclair. Starał się poczciwie zarobić na swoje nędzne życie. Stracił rękę za kradzież. Był na tyle inteligentny, że stworzył sobie protezę. Załapał się do pracy i przejął fach po swoim mistrzu, który wykonywał lustra dla największych osobistości świata. Pieniędzy mu nie brakowało. Lecz wciąż nie był szczęśliwy. Miał tylko jedną rękę i kota z którym rozmawiał. Debil? Nie… Po prostu był samotny. Każdy się go bał. Miał pełno blizn na twarzy, które powstały przez głębokie rozcięcia. Chodziły plotki, że stoczył walkę o życie z wilkiem, ale to były bzdury. Roland nikomu nie powiedział skąd wzięły się te rozcięcia na twarzy. Nie ufał kobietom. Jak myślicie dlaczego? Raz. Wyglądał jak potwór, powinien odstraszać kobiety, a dwa, to gdy już jakaś śpiewała mu o miłości, to wiedział, że chce tylko pieniędzy. Któregoś razu do Rolanda wstąpił król Francji. Poprosił go by ten stworzył przeogromne zwierciadło dla małego syna, który jest nieuleczalnie chory. Dziecko już nie może chodzić i leży w łóżku. Ciągle pyta się jak wygląda, a że jest ważną osobistością, wszyscy mówią, że dobrze. Lecz on im nie wierzy. Co się dziwić…. Serio wyglądał jak kupa gówna, ale kto by chciał go zamartwiać. Dlatego rozkazał ojcu aby ten sprowadził ogromne lustro do domu.
     Po miesiącu nieustannej pracy Roland zakończył tworzenie zwierciadła. Miało wymiary 4 metry szerokości na 2 metry wysokości. Okrył je płachtą i postawił pod ścianą. Wyszedł na spacer, uwielbiał spacerować nocą po Paryżu.  Myślał o swoim nieszczęśliwym życiu. Któregoś razu stał na moście, pod którym płynęła rzeka Sekwana. Miał w głowie myśli samobójcze, patrzył na swoją protezę, lewą dłonią dotykał się po twarzy i płakał. Niedługo będzie miał 57 urodziny. A wciąż był tylko sam z kotem i pieniędzmi w skarbcu. W dupie miał swój majątek. A kot i tak wiecznie łaził swoimi drogami. Nagle zabolało go serce. Postanowił wrócić do domu. A raczej do pracowni. Nie miał domu. Spał wśród luster. W totalnej ruderze. Dobrze mu w niej było, więc nie chciał nic zmieniać. Może myślał o swoim Mistrzu… I tylko w ten sposób nie mógł o nim zapomnieć. Nie wiadomo. W każdym razie, gdy wrócił do siebie, zastał leżące lustro na ziemi. Zaczął się telepać z nerwów, że całe się stłukło. Lecz gdy je podniósł i zdjął płachtę, było tylko jedno małe pęknięcie, które z czasem by się rozrosło na pół lustra. Załamał się. Położył protezę, na pęknięciu, zaczął płakać i spuścił głowę. Wrzeszczał w duchu, że nie chce takiego życia, że chce być przystojny, z dwiema rękami, że chce żyć z kobietą, a nie tylko z pieprzonym kotem! Gdy w końcu przestał się mazać, przetarł oczy i spojrzał na lustro. Co ujrzał? Jego twarz nie miała blizn… A zamiast protezy miał prawdziwą rękę. Jakby nigdy jej nie stracił.

       Pomyślał o synu króla. Wierzył, że to lustro go wyleczy. Zaniósł lustro z pęknięciem do króla. Z początku władca go nie poznał i rozkazał go wygnać, lecz gdy spojrzał mu w oczy, rozpoznał w nich Rolanda. Tylko zastanawiał się, skąd nagle w nich pojawiło się tyle nadziei na piękne życie. Poszli do komnaty jego syna. Postawili lustro. Chłopak zaczął wrzeszczeć, że to nieprofesjonalnie wykonana robota, że na co poszły pieniądze, wciąż tylko wrzeszczał, ale zamilkł, gdy w nie spojrzał… Przeraził się swojego widoku. Roland wziął chłopca i posadził go przy lustrze. Powiedział mu, by ten zaczął głęboko w sobie myśleć o lepszym życiu, że nie chce być chory. A Roland wraz z Królem opuścili komnatę. Po 10 minutach chłopiec wyszedł o własnych siłach. Zdrowy. Z normalnym wyglądem. Król nie dowierzał, ale zaoferował Rolandowi mieszkanie na królewskim dworcu, gdzie właśnie tam francuz zapoznał kobietę swojego życia. Lustro uratowało mnóstwo ważnych osobistości, a Roland umarł w bogatej starości. Kiedyś lustro ukryto, lecz ten który je ukrył skonał i nigdy nie powiedział, gdzie ono jest. Jedno jest pewne. Ono wciąż istnieje i jest gdzieś na świecie, ale nikt nie wie gdzie. Nieliczne grono osób wie jak wygląda i go poszukuje. Mają marne szansę na to, że je znajdą.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz