piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział II

-Profesorze!
-Tak Nathalie?
-Mam kilka pytań.
-Pytaj.
-Jacy ludzie mogą szukać tego zwierciadła?
-Cóż… Z pewnością rząd Stanów Zjednoczonych oraz terroryści.
-Czyli ludzie takiego pokroju, którzy mają dostęp do broni i będą siać spustoszenie po drodze, byleby dostać to lustro?
-Coś w tym rodzaju. Lecz to nie tylko tacy ludzie. Bo z tego co wiem   ja nie mam broni, ani nie pracuje w rządzie, ani nie jestem terrorystą. Jestem raczej z tych idiotów, którzy łudzą się na to, że wieści o lustrze same do mnie przyjdą. – Sala wybuchła śmiechem. – Nie śmiejcie się. Każdy przecież ma marzenia. – powiedział 60-cio letni profesor. Od dwudziestego roku życia jest zainteresowany sprawą z lustrem. Wie o nim niemal wszystko. Jest już łysawy, garbi się, włosy mają siwy kolor, lecz jego niebieskie oczy wciąż wierzą, że ujrzą zwierciadło.                                                              
    Powolnym krokiem szedł ze swoją aktówką do pokoju nauczycielskiego, by usiąść na swoim krześle, wypić herbatę i przeczytać gazetę. Lecz w drodze do gabinetu postanowiła potowarzyszyć mu Nathalie. Piękna brunetka, z zielonymi oczami. Na jej prawym łuku brwiowym widniała mała blizna, miała denerwujący charakter, ale mimo tego była ulubioną uczennicą profesora Dupuy’a.
-Profesorze!
-Co znowu słodziutka?
-Słyszałam, że wyjeżdża pan do Hiszpanii.
-Tak, to prawda.
-Na długo?
-Prawdopodobnie na tydzień.
-Będzie pan poszukiwał lustra?
-Aż tak to po mnie widać?
-Nie… Chyba nie. – zbita stropu nie wiedziała co ma mu dokładnie odpowiedzieć. – Bo ja mam takie pytanie. – Zaniepokojony profesor przerwał.
-Zaraz… Czy ty masz zamiar mnie spytać o to, czy możesz ze mną jechać?
-No… Tak. – Profesora zamurowało.
-Oszalałaś.
-Sam profesor powiedział, że zwierciadło spełnia najgłębsze marzenia człowieka. – Podekscytowana dziewczyna czekała tylko na zgodę od profesora.
-No bo spełnia. Lecz nie mogę cię zabrać ze sobą.
-Ale profesorze!
-Nie mogę… -Profesor zaczął się denerwować.
-Proszę!
-NIE! JESZCZE RAZ STANOWCZE NIE! ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ?! – eksplodował profesor. Szybkim ruchem wszedł do pokoju, a zdezorientowana Nathalie stała pod drzwiami i nie wiedziała co takiego zrobiła źle. Wtedy Ron, czarnoskóry przyjaciel Nathalie wytłumaczył jej kilka spraw.
-Nie wiesz?
-O czym?
-O jego przeszłości…
-A co z nią nie tak? – Krzywiła swoją twarz, gdy Ron zaczął opowiadać o profesorze.
-Kiedyś, gdy profesor był młodszy, zabrał ze sobą ulubionego studenta na poszukiwanie lustra.
-I co? – Wcięła się Nathalie.
-Daj mi dokończyć.
-To dokańczaj. – Ron pokiwał głową ze zdenerwowania.
-Profesor był o krok od zobaczenia lustra, ale wtedy wpadła grupa ludzi, która otworzyła ogień w kierunku profesora i jego ucznia. Profesor uszedł z życiem, a jego uczeń dostał kulkę w głowę. Od tamtej pory nie chce brać nikogo i strasznie drażni go ten temat. – Dziewczyna zrobiła tylko duże oczy.
-To teraz już rozumiem… Ale sam wiesz jak bardzo chce, by moja mama wybudziła się z tej pieprzonej śpiączki. To już trzeci rok!
-Tak wiem Nathi. Też tego chcę.
-Jak przychodzę do domu, to chce mi się płakać, bo czasami się już zastanawiam, czy nie odłączyć jej od życia. – Wyrzuciła z siebie złe emocje na ramie Rona.
-Nie martw się. Znajdziemy lustro.
-Jak niby chcesz to zrobić?
-Damy radę. Zbierzemy mnóstwo informacji o tym, gdzie było i gdzie może być lustro. Mam kumpla na czarnym rynku, handluje bronią. Załatwię dwa pistolety i jakoś będziemy musieli sobie poradzić z tym wszystkim.
-Kochany jesteś. – Ron z uśmiechem odpowiedział:
-Ba. Nie ma większego anioła ode mnie.

     Ruszyli we dwoje do sali, w której odbywały się kolejne zajęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz