wtorek, 3 września 2013

Rozdział V


      Luis Fernando. Czarnoskóry mężczyzna z Kolumbii, który zarządza swoją ekipą. Jeden z najważniejszych członków kolumbijskiego gangu. (Demonios Sagrados) lat 30. Kiedyś usłyszał bajeczkę o cudownym lustrze i biega po całej Ameryce Południowej licząc na to, że znajdzie zwierciadło. Ma chorego synka. Elio. Szuka lustra głównie dla niego, następnie chce spełniać swoje marzenia i sprawować władzę nad wielkimi terytoriami Kolumbii. Utrzymuje się z handlu narkotykami i z burdeli.
     
W tyn samym czasie:

 Jeden z informatorów Luisa wpadł do jego biura.
-Szefie – powiedział bardzo niepewnie widząc zakrwawioną maczetę na stole.
-Powiedz, że masz coś dla mnie! Te wszystkie pierdolone niedojdy są nieprzydatne! Wybacz za ten bałagan. Nie zdążyłem posprzątać po tych śmieciach.
-T-t-tak m-m-mam – jąkał się.
-Czego się jąkasz? Boisz się czegoś? Może mnie?
-N-n-nie – w myślach powiedział tak. – to na widok krwi szefie.
-Rozumiem. A więc? Masz coś dla mnie?
-Tak. Naszukałem się o posiadaczach tego lustra, dlatego nie miałem okazji szefowi przynieść informacji przez 2 lata, ale wreszcie coś znalazłem! Ostatni ślad urywa się na Hiszpanii. Sądzę, że powinieneś się tam udać na dłuższy czas, by coś znaleźć.
-Masz na to jakieś dowody?
-Sporo tego mam w papierach, jeśli chce się panu czytać, to zostawię to panu, ale czasami ciężko coś zrozumieć z tych zapisków.
-To nic. Daj mi to.
-Dotrzymałem swoich warunków umowy… Mogę już zabrać swoją córkę?
-Jeśli ją znajdziesz, to zabierz. – Skurwysyn… Pomyślał informator.

Luis któregoś dnia przyszedł do niego do domu, potrzebował pomocy. Ten mu odmówił i wściekły Luis porwał jego córkę, zaproponował mu układ, że odda ją gdy, ten znajdzie lustro. Skończyło się tak, że Luis sprzedał jego córkę jakiemuś alfonsowi z USA. W rozpaczy człowiek powiedział, że zemści się na Luisie, ale jego pierwszym celem jest odnalezienie córki.
 -Barry… To chyba nie jest jedyny którego poszukujesz, prawda?
-Prawda.
-Ilu ich jest dokładnie?
-Dokładnie? Amadeo. Tego nie da się zliczyć. Ci którzy go głośno szukają, to o nich wiem wszystko, bo mam dostęp do ich akt.
-A więc? Ile ich jest?
-Jedenastu.
-Jedenastu psychopatów zagraża mojej rodzinie?
-Coś w tym stylu. Lecz Luis jest tym najmniej groźnym.
-Jezu… Kto jest następny?
-Niemiec.

   Tobias Lang. Lat 49. Blondyn z długimi włosami. Ma pod sobą armię komandosów i najlepszych kierowców świata. Nikt ich nie może złapać, jego podwładni jeżdżący samochodami są ścigani listami gończymi, mają tak podrasowane samochody, że w ciągu niecałych dwóch sekund osiągają prędkość 100 km/h. Jeżdżą BMW, Audi lub Mercedesami. Zazwyczaj całe czarne. Jak ich ubrania. Ich organizacja ma tyle pieniędzy, że każdy z nich chodzi w swoim uniwersalnym garniturze, nikt nie będzie miał drugiego takiego samego jak któryś z nich.  Są najgroźniejsi, bo działają pod osłoną nocy i cicho. Jeśliby znaleźli lustro w twoim domu nie obudzilibyście się. Na szczęście on nie jest taki jak Kolumbijczyk, nie idzie do celu po trupach. Zabija jeśli musi. Dowodzi każdą akcją ze swojej tajnej kryjówki, więc nikt nie może się nie zastosować do jego rozkazów i ma jedną najważniejszą zasadę, za którą świat go ceni… Nie zabija dzieci, a nawet jeśli zabije ich rodziców, w późniejszym okresie dba o ich przyszłość.

-Jaka jest możliwość, że przyjdą do mnie do domu?
-Jak tylko dowie się, że lustro mogło tu być. A zapewne ma tyle informacji co ja.
-Poprzedni właściciel mówi, że to lustro jest tam od roku. Dzwoniłem do niego wczoraj.
-Moje ostatnie tropy urywały się na Kanadzie i Portugalii, ale są marne szanse, że to jest gdzieś zapisane, gdzie lustro może być. Bardziej się martwię o samych ludzi, którzy mogą znać ludzi, którzy ich doprowadzą do Twojego domu. Powinieneś się przygotować, albo w sumie, to ja Cie przygotuje. Dobrze jest być pułkownikiem na emeryturze… Co?
-Fakt.
-Oho.. Nasza rodzinka wróciła. Pochowajmy to wszystko. Chyba nie chcesz ich wszystkich niepokoić tymi ludźmi.
-Pewnie, że nie.
-I dobrze. Schowajmy, to szybko. Następnych pokaże ci jak będziemy sami. Tym czasem pomóżmy naszym kobietom przy kolacji.
-Barry. Jeszcze tam jest teczka.
-A tak! Tak! Już ją chowam.
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz